James Muriuki
James Muriuki jest artystą z Nairobi, specjalizującym się w szeroko pojmowanym medium fotografii i filmu. W polu jego zainteresowań znajdują się społeczeństwa globalnego Południa w procesie transformacji, różne systemy wiedzy powstające w środowiskach sztuk wizualnych owych społeczeństw oraz to, jak systemy łączą się z tkanką społeczną. Muriuki wykorzystuje materiały i przedmioty o znaczeniu osobistym lub wspólnotowym jako elementy wizualne i metaforyczne symbole, za pomocą których stara się zobrazować ludzkie możliwości. Artysta świadomie pociąga za wątki wzajemnych zależności w obrębie naszych podatnych na wstrząsy ram społecznych, eksplorując sprzężenia pomiędzy tym, co nowoczesne i tradycyjne, spontaniczne i zwyczajowe, pożądane i aspiracyjne. Eksperymentuje i bada potencjał obrazu jako medium oraz przygląda się procesom tworzenia sztuki, łącząc fotografię z ruchem i wideo z dźwiękiem, a jednocześnie traktując je jako kompendia wiedzy i kanały komunikacji. Prace Muriukiego były wielokrotnie wystawiane, włączane do różnych publikacji i obecnie znajdują się w kolekcjach na całym świecie. Artysta współpracował z innymi twórcami i twórczyniami, brał udział w rezydencjach i warsztatach w kraju i za granicą, otrzymał wiele grantów. Zanim poświęcił się osobistej praktyce artystycznej, pracował jako projektant, kierownik galerii i kurator w renomowanym Nairobi Art Institute. Zrealizował wiele projektów związanych z fotografią, o różnym zasięgu i charakterze – od warsztatów fotograficznych do kuratorowania wystaw takich, jak: Frontiers of the Present. Exploring New Ideas in Photography [Granice teraźniejszości. Badanie nowych idei w fotografii] w Nairobi, Passing It On. Inventorying Living Heritage in Africa [Przekaż dalej. Inwentaryzacja żywego dziedzictwa w Afryce] w Windhoek. We współpracy z kolektywem 3Collect, którego był współzałożycielem, zorganizował również wystawę In Memorium and Constructions [W pamięci i konstrukcjach]. Odegrał kluczową rolę w stworzeniu magazynu artystycznego „Msanii”, wydaniu książki artystycznej Layers, jego fotografie znalazły się także w publikacji UNESCO Documenting Living Heritage. Uczestniczył zawodowych programach organizowanych przez MoMA w Nowym Jorku oraz Centre for Curatorial Leadership, Fellowship and Training.

fot. James Muriuki
PUNKT STYCZNY
NAIROBI
W badaniach na temat tego, co jest dla mnie prawdziwe i nadaje znaczenie mojej obecności jako takiej, na pierwszy plan wysunęły się moje relacje z otoczeniem. Przyglądałem się temu, jak sam siebie postrzegam i jak postrzeganie to manifestuje się oraz zmienia w każdej chwili, gdy jestem go świadomy, co z kolei bez wątpienia rozciąga się na moje fizyczne otoczenie i moje z nim interakcje. Wyobrażam sobie, że tego typu refleksje towarzyszą wielu osobom i będą towarzyszyły tak długo, jak osoby te będą się zastanawiały nad zagadnieniem samoświadomości. Koncepcje można wyrażać poza własnym umysłem jedynie za pomocą słów i czynów, obiektów i działań, które inni zobaczą, poczują, usłyszą oraz których posmakują i dotkną. Czuję wewnętrzny nakaz tworzenia i nadawania moim zmysłom znaczeń – w przeciwnym razie są one tylko fizyczną, sensoryczną reakcją i projekcją. Co jednak najistotniejsze, znaczenia są tłumaczeniem tego, co wytwarzam w swoim umyśle na podstawie moich doświadczeń z przeszłości, mojej teraźniejszości i aspiracji związanych z przyszłością. Działania uwzględniające zmysł dotyku budzą mój entuzjazm, ponieważ coraz częściej delegujemy zadania „ekspertom i ekspertkom”, dzięki czemu możemy skupić się na tym, w czym sami jesteśmy „ekspertami i ekspertkami”. W tym sensie budynki i struktury architektoniczne są najbardziej naocznymi, powszechnymi i obecnymi w przestrzeni przejawami wytwarzania – niemalże wszyscy z tych struktur korzystamy. Moje zainteresowanie tym obszarem – częściowo również dlatego, że zawsze chciałem być częścią procesu budowania – wzbudziły ludzka potrzeba oraz zdolność wyrażania siebie jako jednostki lub wspólnoty. Od kilku lat dokumentuję prace architektoniczne, konstrukcyjne oraz same budynki – proces ten zmieniał się w czasie i ewoluował w kierunku myślenia o lokalnych materiałach, patrzenia na nie i ich fotografowania jako podstawy większości architektonicznych struktur w mieście, w którym żyję, w Nairobi. Czułem potrzebę zbadania najbardziej podstawowych „składników”, które Nairobi – i bez wątpienia również inne miasta – w swym fizycznym wymiarze wykorzystały do wytworzenia, urzeczywistnienia i wyrażenia spektrum cech charakterystycznych, które – koniec końców – przekuwają się na tożsamość miasta, jego mieszkanek i mieszkańców. W trakcie tego samego przedsięwzięcia, obfitującego w odkrycia, zacząłem doceniać, że sam materiał nie jest nośnikiem znaczeń innych niż te, które sami mu nadamy i zawłaszczymy – czy to indywidualnie, czy też zbiorowo. To my, ludzie, zawsze nadawaliśmy i będziemy nadawali znaczenia (oraz funkcjonalności) materiałom, które przekształcamy w obiekty. Obiekty te mają przede wszystkim charakter użytkowy, lecz poprzez nowe formy i funkcje są jednak również ekspresją nas samych. Ludzie zaangażowani w tworzenie tej zmiany i wnoszący swój wkład w te nowe znaczenia znajdują się w centrum tego procesu. W moim projekcie byli wśród nich zarówno niewykwalifikowani robotnicy, rzemieślnicy, jak i „eksperci” – konsultanci, wizjonerzy, marzyciele i ci, którzy wdrażali cały proces.
Robotnicy na budowach często są spychani na najniższy szczebel w społeczno-ekonomicznej hierarchii branży budowlanej mimo psychologicznych powiązań, jakie te hierarchie nieuchronnie rozwijają. Już na początku długoterminowego projektu, podczas wizyt w miejscu, które fotografowałem, zwróciłem uwagę na wątpliwości wielu osób odnośnie do tego, czy chcą być w ogóle fotografowane lub rozpoznawalne na zdjęciach. Dzięki wielogodzinnym rozmowom zrozumiałem, że wątpliwości wiązały się z tym, że nie chciały być one definiowane przez pracę, którą wykonują. Miało to związek z przyjętą tam hierarchią i „oceną”, że przecież odpowiadają jedynie za niewielki fragment, mimo że to właśnie one wkładały większość fizycznego (i bez dwóch zdań również emocjonalnego) wysiłku w stworzenie tego budynku. Wolały być utożsamiane z już ukończoną strukturą. Pragnęły być łączone z rezultatem, z gotowym obiektem, ponieważ to on będzie się kojarzył z sukcesem. Budynek ów jest bowiem miejscem, które bardzo niewielu z jego twórców będzie mogło odwiedzić – miejscem, w którym przebywać będą inni, ci inni, bogatsi, będą patrzyli na nie, czuli, smakowali, słyszeli i dotykali.
James Muriuki | 2020