Ayomide Tejuoso (Plantation)

Ayomide Tejuoso (Plantation) jest nigeryjsko-brytyjską artystką mieszkającą w Genewie i Londynie. Pracując styku fotografii, filmu i instalacji, zamienia swoją praktykę w szalone poszukiwanie czarności poprzez tworzenie wizualnych opowieści o doświadczeniach i ekspresji Czarnych. Tworzy wizualne światy głęboko zanurzone w sacrum i profanum kultury Czarnych, jednocześnie eksplorując tematy takie jak czarny dom, czarne dorastanie chłopców, czarna dziewczyńskość, śmierć i miłość. W swojej pracy zagłębia się w zawiłości bycia Nigeryjką i poruszania się po złośliwych, lepkich systemach. Ayomide Tejuoso czerpie inspiracje z myśli i dzieł cenionych Czarnych wizjonerów i wizjonerek, twórców i twórczyń, jak Deana Lawson, Arthur Jafa, Liz Johnson Artur czy Khalil Joseph, aktywnie odwołuje się do ich perspektyw, jednocześnie oferując swój wkład w ciągłą ewolucję kultury wizualnej społeczności Czarnych. Jej projekty artystyczne otrzymały wiele wyróżnień i nagród, a jej prace prezentowane były podczas na wystawach w prestiżowych instytucjach kultury w Europie i Afryce Zachodniej, m.in. na PhotoVogue Festival 2021, Foam Talent 2021, Photo Vogue Voice Residency 2022, PhMuseum Women’s Grant Shortlist 2022, Getxophoto Festival Shortlist 2022, OSCAM Amsterdam, Rele Gallery i Affinity Gallery.

Obecnie zajmuje się reżyserią kreatywną i produkcją literacką: pracuje nad kampanią wizualną dla PhotoVogue Festival oraz pisze do „TWIST Magazine”, „New Currency Magazine” i „PhotoVogue”. Interesuje się kulturą wizualną oraz jej iteracjami, a także tym, jak można zmienić kontekst marki poprzez kreatywną twórczość zarówno w sferze cyfrowej, jak i rzeczywistej. Swoje teksty opiera na badaniach, język traktuje jako narzędzie do rozwijania swoich pasji: do architektury, czarnej myśli rewolucyjnej i sztuki współczesnej.

 

fot. Plantation

 

Trzy fotografie oraz film Blue Heaven [Smutny raj] są częścią projektu My Sin Is Blue [Mój grzech jest w kolorze smutku] (2021–2022)

My Sin Is Blue jest rozproszonym odbiciem mojej rozpaczliwej tęsknoty za Nigerią. Gdy utknęłam we Francji, sama na Zachodzie, z wolna zaczęłam odchodzić od zmysłów. W obliczu uporczywych przejawów niechęci do Czarnych, niezdolna na nie reagować, odnalazłam radość w dekonstruowaniu obrazu Czarnego i wsłuchiwaniu się w słowa Arthura Jafy, Kahlila Josepha i Deany Lawson. Godzinami oglądałam nagrania, na których Arthur Jafa mówi o Kościele Czarnych jako niezwykłej płaszczyźnie wizualnej oraz o pilnej potrzebie tworzenia kompilacji doświadczenia Czarnych – kultury wizualnej Czarnych (od popkultury, przez Nollywood, aż do zestawień na Instagramie i muzyki Czarnych). Popadłam w obsesję na punkcie prac Deany Lawson oraz poszukiwań sacrum i profanum w tworzonych przez nią obrazach, w których każda poza i każdy element opowiadały historię o duchu czarności – z przymusu wpisanym w diasporę (transatlantycki handel zniewolonymi ludźmi oraz współczesna migracja spowodowana wojnami zastępczymi), lecz nieustępliwie walczącym o przetrwanie.

Fotografowałam każdą Czarną osobę, którą spotkałam we Francji i Wielkiej Brytanii. Odwiedzałam je w domach i tworzyłam wizualne światy za pomocą ich własnych form. Próbowałam zrozumieć wizerunki Czarnego – mój własny wizerunek jako Czarnej – tworzyłam instalacje, kadry filmowe i prace bazujące na transferze obrazów, starając się również odtworzyć moją diasporyczną i wciąż zmieniającą się naturę.

Błękitny pył jest częścią projektu Różowe kule. Czarna krew (2023)

Wizualne modulacje szaleńczego upływu czasu, nadprodukcji obrazów – zapomnianych lub utraconych w niedziałających już artefaktach (telefonach komórkowych) z epoki technologicznego boomu XXI wieku, naszej głębokiej świadomości zbliżającej się zagłady, Czarnych chłopców w drodze, Czarnych kobiet u władzy, wszystkiego, wszędzie, naraz. Różowe kule. Czarna krew to świadectwo spoczynku, moich krwawiących ran i notatek o śmierci. Poprzez długi czas naświetlania, ziarniste wizerunki Czarnych, mężczyzn i kobiet, występujących z różowym kałasznikowem AK-47 na polach, ulicach i w genewskich domach, poddane obróbce archiwalne zdjęcia mojej rodziny (wykonane w pierwszej dekadzie XXI w telefonami marki BlackBerry należącymi do moich rodziców) oraz kadry uwieczniające spokój codzienności praca ta staje się opowieścią o życiu Czarnych w diasporach. O naszym uwikłaniu w spiralę śmierci (brutalność policji i ciężar kolonialnej przemocy reprezentowane są przez różowy AK-47). O naszych utraconych wspomnieniach zagubionych w cyfrowej nadprodukcji. Wizualne modulacje domu, czułości i miłości, ukryte w folderach folderów, aplikacjach aplikacji, prywatnych kontach na Twitterze i archiwach Snapchata z dwustopniową weryfikacją. Nietknięte, bo martwe, zamknięte w cyfrowych chmurach. Nic nigdy nie jest nasze. Powtarzam: ta praca jest opowieścią – o miłości i odpoczynku, o zatrzymanym czasie, bezruchu możliwym do uchwycenia tylko wtedy, gdy księżyc mruga, słońce beka, a ocean połyka. I wreszcie jest to praca z wolna snująca opowieść o moich refleksjach na temat czarnego życia, odpoczynku i śmierci Czarnych, a wszystko to odnosi się do moich doświadczeń jako Nigeryjki, a także do wspólnej walki wszystkich Nigeryjek i Nigeryjczyków.

Nasza hiperświadomość nietrwałości, nasze odgrywanie hiperdoskonałości, nasze szaleńcze piesze wyprawy i skoki (życie w uporczywie wytwarzanym neokolonialnym, kapitalistycznym świecie), nasze zapomniane miłości i słowa, nasze linie dusz.

Linie dusz tak jasnych, linie dusz tak czystych, śmierci jak ze światła, boskiego błękitu. Jesteśmy z ziemi, z księżyca i słońca, z czystej, wiecznej światłości. Duchowe linie, spocznijcie w matczynych ramionach.

 

Skip to content